dzień drugi.
I sytuacja się komplikuje. do przejścia mamy 30km dużo by tu gadać, widzieliśmy.. znowu dziki.. jelenie, sarny.. jakieś zwłoki ;) nie widzieliśmy.. światła.. super światła.. i bohatera całej wyprawy też nie było ;) przyplątał się do nas jakiś psiur fafik, później trzeba było dodać końcówkę "a" wyszło na to że ta mała psina przeszła całą trasę, a na koniec podjechała z nami stopem.. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz